Koncert w Ostrowie był w obskurnym miejscu, chociaż wieść gminna niesie, że to najfajniejszy klub w tym mieście. O gustach się pono nie dyskutuje. Długo by wymieniać, ale co tam, złe wrażenia zatarł występ energetycznych, dyjoskich chłopaków, którzy dali występ jak się patrzy!
W pamięci miałam spotkanie z Nimi w kaliskim klubie. Porównując - i na jednym i na drugim ludzie raczej z dystansem "podchodzili" do utworów z nowej płyty. Spora część słuchaczy, myśląc, że usłyszy teksty z PW, zawiodła się. Przyjechali z "Prądem" a nie "Powstaniem"
Bo siłą tego zespołu jest to, że szybko nabierają wigoru i realizują się w odmiennych klimatach, mają dystans do siebie i tego, co robią, muza to ich pasja, nie sposób na zarabianie i dupy lizanie, są zdolni, płodni każda Ich płyta jest dla mnie doskonała.
Scena ostrowska była nieco za mała, by pomieścić muzyków, więc bębniarza ućknęli gdzieś w kąt, a samplerman schował się za kolumnę... Klub w Ostrowie mógł pomieścić więcej osób niż kaliskie Muzy. Jednak nie pomieścił, bo ludzie nie dopisali, ludzie, manager, organizatorzy....
Wrażenia po koncercie: oj, oj, chcę jeszcze ... szykujemy się przynajmniej jeszcze raz! a potem rodzinnie z dzieciną w plener, obowiązkowo!