Gzeju napisał(a): Oczywiście dużo za krótki koncert, ale jak czytam o tej Łodzi dzień wcześniej to może wcale nie taki krótki -wszystko jedno
Ja po koncercie w Sosnowcu napisałam, że „set był nieco krótszy”, ale chyba w porównaniu z mazowieckimi koncertami tam czasowo to było hulaj dusza. A może to tylko dlatego, że na Śląsku grali „Czarne kowboje” i „Astrologa”, a tutaj nie… ?
Pewne jest to, że okołokoncertowy klimat zawsze zależy od ludzisków, a pod tym względem i w Łodzi (!), i w Wawie było wzorcowo
Uśmiałam się, nacieszyłam, wrażeń nie brakowało.
No i pierwszy to nasz wyjazd pod znakiem kamery. Po pierwsze Quos po raz pierwszy porwał się na robienie videobootlega. Po drugie po raz pierwszy Straż Miejska podejrzewała nas o patologię na podstawie zgłoszenia z monitoringu. Poczułam na plecach oddech systemu totalnego i nie wiem, czy pobyt w Stolycy nie zmienił w związku z tym w sposób radykalny moich poglądów politycznych. U nas na wrocławskiej wiosce to tak nie ma;-) No ale nie o tym, nie o tym.
Wielkie dzięki Miłe Panie i Mili Panowie za ten beztrosko spędzony czas. Na Szczytno my to się raczej nie zbierzemy, ale wierzę, że gdzieś się jeszcze (bez kamer Wielkiego Brata) wspólnie spotkamy. Na pewno zapraszamy do Wrocławia, jeśli ten stworzy jakąś koncertową lub inną, równie kuszącą, okazję.
Na koniec spieszę złożyć ogromne podziękowania jednemu z sześciu obecnych na koncercie Kłosów, czyli nati, która opuściła swe gościnne progi, stwarzając nam niewątpliwy komfort pobytu w mieście Kebaba & Falafela (tego drugiego też brakuje we Wro).
A jako wisienka do ciasteczka oczywiście całusy dla bereta
Karola