Więc tak, Lao Che mniej więcej było na scenie ok. 22.00. Wieża już wchodząc na scenę prezentował dobry humor w formie radosnych gestów
Zaczęło się od Astrologa potem jeszcze kilka piosenek z PS/PZ aż nagle nie było prądu, tak się chłopaki rozkręcili, przerwa trwała ok15min. Większość publiczności wywoływała oczekiwanego Pana Elektryka:) Po naprawieniu usterki Lao wznowiło dawania czadu na scenie. Byłam nastawiona na więcej piosenek z Powstania nie na Gospel, które górowało w set-liście. Jeden kawałek na bis- Koniec. Dobry humor i świetna zabawa zespołu udzieliła się publiczności. Nie mogę nie wspomnieć o nowej aranżacji Wielkiego Kryzysu-genialne wykonanie, brawa dla zespołu! Całość oceniam bardzo dobrze, bawiłam się niesamowicie mimo braku powietrza w sali. Teraz tylko czekać na koncert z nową płytą:) Pozdrowienia dla towarzyszy koncertu, którzy byli na koncercie Lao Che pierwszy raz-oby nie ostatni:)