Poniewaz granat z gównem rzucony przez mister goscia obłego zagotował mnie na maksa, pozwoliłem sobie na parę przemyslen. Pisze je w osobnym poscie bo dałem już swój głos w dyskusji, a jak piszą stare podręczniki ERYSTYKI, czyli sztuki prowadzenia sporów, jezeli masz doczynienia ze skretyniałym manipulantem, nie wchodź w polemikę face to face, bo i tak nic nie osiagniesz.
W ramach rekompensaty postanowiłem wyznac swoją wiarę w LAO CHE:
1. Uwielbiam muzykę LAO CHE. Jest to mój wolny wybór, niepodyktowany żadnym koniunkturalizmem. Wolność: Kocham i rozumiem, wolności to ja oddac nie umiem.
2. Nie rzucam fałszywych kalumni, nie spekuluje co kierowało artystą. Interesuje mnie produkt. Interesuje mnie wytwór. I słucham go, bo zaspokaja moje potrzeby. I chodze na koncerty, bo tam tez są zaspokajane moje potrzeby, i sa tam ci którzy odbieraja ta muzykę podobnie.
3. Uczestnicze w forum jako ja, HardChief, nie szkalując nikogo, czasem sie wkurzając, ale nie atakując ad personam. Jeżeli ktos ma inne zdanie to próbuje go wysłuchac, nie roszcząc sobie patentu na prawde. Bo go nie mam.
4. Zarzut że PW jest pod publisie gówno mnie obchodzi. Bo ja płytę odbieram osobiscie. Jest przeznaczona dla mojej pary uszu, dla moich ust, kilku łez i serca. I nikomu nic do tego.
5. Skoro był to tak chodliwy temat - to dlaczego dopiero w 2005 roku ukazała sie płyta o Powstaniu, dlaczego chłopaki podjeli ryzyko? Zgodnie z drapieznymi regułami rynku, jezeli cos jest do wydrapania to już dawno zostało wydrapane.
6. KRECIK CZOŁOWYM DZIAŁACZEM PODZIEMIA
))
Z Bogiem Personel
)