O ludzie.. nie wiem czy wiecie, ale jesteście raz to śmieszni a raz zabawni... Tak dziwnie jakoś.. ale nie odniosłem wrażenia że żałośni... To i tak dobry znak.
A i sorry że odgrzebuje starszawy temat, ale chyba niezabronione, a co niezabronione to wolno (o ile nie szybko). Ale po kolei.
Wygląda na to, że fani Lao Che mają sporo wspólnego z fanatykami Depeche Mode - tamtym jak się powie że cośtam jest słabe to wpadają w dziką furię (sam zostałem zgnojony za powiedzenie, że dostaję odruchów wymiotnych przy jakiejśtam piosence - gwoli ścisłości, jestem fanem DM.. ale nie takim co składa dzewice na ołtarzu DM, tylko ot, takim zwykłym co wady i zalety zespołu widzi). Tutaj widzę sytuacja nie jest tragiczna ale się z dziwnych powodów za przeproszeniem dopierdoliliście (to słowo pewnie zabronione w regulaminie ale ja jezzzdem dziecko neo i troll i takich żeczów nie czytam) do porcysa. Jako że porcys to jeden z niewielu sensownych portali o muzyce to siłą rzeczy muszę go bronić.
Otóż sam Lao Che (i PW) lubię - żeby nie było że cośtam - i tak wsumie to z oceną z porcysa się nie zgadzam w ogóle (choć nie wiem czy ktoś zerknął chociaż na podany wcześniej link
http://www.porcys.com/Others.aspx?id=102&p=1 - zjedźcie na sam dół). Ależ no kurde ludzie po co się czepiać innych recenzji, jak np. SOADu - na dobrą sprawę recenzja Toxicity jest sensowna i przekazuje dokładnie tyle ile album - czyli prawie nic. Także wasz krytykantyzm dotyczący Britney Spears jest najbidniej durnowaty - bo stawiam wzięty na raty kombajn że nikt z was nie słyszał jej płyty ani razu (ja też nie). Za przeproszeniem dopierdoliliście się też do recenzji Cool Kids Of Death (selt-titled lp że tak powiem) nie podając słowa dlaczego zespół ten uważacie za słaby i dlaczego Porcys, Screenagers, Jedyne Słuszne Radio III i wiele innych myliło się co do tej płyty. Kolejna rzecz to wasze za przeproszeniem dopierdolenie się (sorry, lubie to słowo, takie dosadne jest) do The Car Is On Fire z tak błahego powodu jak dawna przynależność Dejnarowicza do tej kapeli... Nie wiem czy ją znacie ale jeśli ją znacie to powinniście wiedzieć że jest to kapela bardzo dobra i grająca na bardzo wysokim, światowym poziomie (w odczuciu moim i wielu osób z kręgu muzycznego). Jak sądzę nie znacie. Tak więc polecam.
Inna sprawa, że kolesie nie widzą żadnej złej rzeczy w zespole Radiohead, który owszem jest wspaniały, ale ma także słabsze momenty w swej karierze. Jednak Radiohead dostaje tam zajebiście wysokie oceny, nawet dobra (ale nie jakaś wybitna) solowa płyta Thom(k)a Yorke'a.
Gdyby Radiohead nagrali coś słabego to najpierw na porcysie ta informacja pojawiłaby się. Później na reszcie świata. A jak już piszesz o słabszym momencie w karierze Radiohead to napisz dokładnie które to momenty (ok.. In Rainbows zawiodło, ale 1. to nadal jest bardzo dobra płyta, 2. jak pisałeś posta to jej jeszcze nie było). Ah, i jeśli nazywasz "zajebiście wysoką" ocenę 6.8 The Eraser Yorke'a to przemyśl dokładnie znaczenie słowa "zajebisty" (ew. "wysoka").
Aha no ok ocena niska. I co z tego? A może to rzeczywiście jest marnawa płyta tylko wcześniej tego jakoś nie zauważyłeś? To ja dla odmiany polecę recenzję płyty Kinematografia Paktofoniki (
http://porcys.com/Reviews.aspx?id=63) i poczekam na reakcje (płyta jest bardzo dobra, ale co tam, przecież to hh jest... - no, dobra, przyznam się, mam nadzieję posłuchać bluzgów kilku dyletantów muzycznych nt. Pfk). I recenzję Ok Computer Radiohead (
http://porcys.com/Reviews.aspx?id=100) - tak z ciekawości (ciekawe jest to, czy ktoś w ogóle recenzję przeczyta. Reakcja też).
Powiem szczerze, że sam nie lubię niektórych kolesi ze składu porcys bo do niektórych recenzji podchodzą zdeka olewczo, ale wy tutaj jak dotąd bluzgaliście na niebardzowiadomoco, tzn. kilka wyrywkowych recenzji na które nawet nie zwrócilibyście uwagi gdyby nie recenzja nietykalnego Lao Che.
No i oczywiście czekam na bluzgi za przeklinanie i wogóle bo w sumie to może jestem prowokator czy coś, np troll, a tak wogóle to trolla nie karmić i wogóle.
Sorry za brak śmiejących się i z wystawionymi językami emotikonek w poście, ale:
Richard William Wright (28.07.1943 - 15.09.2008)
Wish you were here... Rick...
I nie jest mi dzisiaj do śmiechu...