Czesc.
To moj pierwszy post tutaj , wiec sie kłaniam forumowiczom grzecznie.
PW leży u mnie w CD playerze od kilku tygodni non stop, rozsyłam ją do znajomych, stesknionych porzadnej polskiej sztuki Polaków na całym świecie. W skrócie płyta "miażdży pytę" :-].
Jednak zastanawia mnie pewna rzecz.
Tuż przed premiera płyty, jakiś człowiek z Warszawy w ksiedze gosci Lao che napisał, że mimo iż bardzo go interesuje temat Powstania i sam prowadzi nawet witryny temuż poświecone, to po przesłuchaniu fragmentów zamiesczonych na www i poczytaniu textów czuje sie tą płytą (jeśli dobzre pamiętam) urażony. Napisał , "posłuchałem, przeczytałem wywiad w GW i ... smutno mi sie zrobiło. nie macie nic do powiedzenia o Powstaniu. nie jesteście w stanie tego przetworzyć. gorzej - nie macie nic do powiedzenia o dniu dzisiejszym. dla tych ludzi Powstanie było ich "tu i teraz". wychowanie, jakie otrzymali w swoich domach sprawiło, że zachowali sie wyjątkowo, tak, że dziś Powstanie piszę wielką literą. a was na co stać "tu i teraz"? na wieszanie sie na nośnym temacie, na pozbawione refleksji nad tragedią porykiwanie. na wymyslanie szkopom... Powstanie to setki tysięcy dramatów, tragedia, która zmieliła na pył moje miasto, moich przodków, moją rodzinę. jasne, że każdy ma prawo o niej mówić. ale jeśli ma mówić głupio to niech lepiej milczy."
Pytanie moje brzmi: czy spotkaliscie sie z podobnymi reakcjami wśród warszawiaków?