Przepraszam, że odgrzebuję stary temat, ale bardzo mnie on zainteresował z racji zawodu mojego przyszłego
Odkąd poznałam płytę "Powstanie Warszawskie" jestem przekonana, że jeśli kiedyś trafię do szkoły, to moje dzieciaki będą się uczyły o Powstaniu razem z Lao Che. I chciałabym obronić trochę ten pomysł, bo widzę, że sporo osób jest przeciwnego zdania i chcę pozbijać co niektóre argumenty
Po pierwsze - nie wiem, czy swoją przygodę ze szkoła większość z Was już skończyła czy jest w trakcie, ale widzę u Was rozczarowanie i znudzenie dosyć starymi metodami nauczania. Nam kładą do głowy, żeby wykorzystywać wszelkie metody, byle do uczniów trafić z wiedzą. A już najbardziej wychwalają "uczenie przez przeżywanie". Czy takiej płyty się nie przeżywa? Właściwie wiadomości nt. PW w szkole to data i przyczyny wybuchu i data upadku, liczby ofiar i zniszczenia, a uczeń tego i tak nie zapamięta, jeśli się go trochę abrdziej emocjonalnie nie nastawi. Ja wolałabym podstawowe informacje wyłożyć w 10 minut, a pozostałe pół godziny poświęcić na przynajmniej kilka piosenek, które stworzą nastrój, przybliżą postacie powstańców - którzy ze strachu "w portki rżną" i którym nawet na barykadzie "lać się chce" i które zainteresują uczniów tematem Powstania. Bo o to w nauczaniu historii chodzi, żeby zmotywować do samodzielnych poszukiwań, czytania, stawiania pytań, MYŚLENIA. No nie mam racji z tym pomysłem na lekcję?
Dodam jeszcze, że na studiach w ramach warsztatów i praktyk wykorzystywaliśmy też inne utwory, jakby mniej oczywiste do wykorzystania na lekcjach, np.: "Lewy czerwcowy" czy "100 000 000". I jakoś się dało
Po drugie - Lao Che na lekcjach polskiego - dlaczego nie? Wiem, że wielu lekcja polskiego kojarzy się z narzucaniem przez nauczyciela "jedynej słusznej" interpretacji, którą zresztą sam poznał w liceum, ale naprawdę nie zawsze to musi ta wyglądać. Dobry nauczyciel potrafi tak się "zabawić" tekstem, że pobudza uczniów do tworzenia włąsnych koncepcji. Taka lekcja mogłaby przebiegać podobnie ajk wątki o interpretacji utworów na tym forum
A testy Lao Che, nie tylko z "Powstania" są wdzięcznym polem do takiej intelektualnej zabawy, dzięki ilości cytatów, zapożyczeń.
Poza tym uważam, że obecnie nie docenia się muzyków w ogólności. Wielu przecież tworzy teksty nie gorsze od wierszy pubikowanych w podręcznikach do polskiego. Za kikadziesiat lat niektórzy tekściarze będą stawiani w peirwszym rzędzie z takim właśnie Baczyńskim czy Tuwimem.
PS: I nie wstydziłabym się przekleństw w tekstach. Nauczyciele też znają słowa na k....