Owszem, widuję i bywam zażenowany, zwłaszcza jak Kinga Rusin się na ekranie odzywa.
Ale z wiekiem zrobiłem się mniej radykalny i bardziej odbieram epizod typu: parominutowa wypowiedź w takim programie, jako żart.
Bardziej bym się zmartwił, gdyby tylko z takich kanałów informacyjnych czy promocyjnych ten zespół miał korzystać i tylko do takich odbiorców miał się zwracać.
Ale to mu nie grozi, choć oczywiście nie mam wątpliwości, że wielu widzów Kingi Rusin po raz pierwszy usłyszało o Lao Che i teraz będzie im się ten zespół kojarzyć wyłącznie z Czesławem z X-Factora i jakimś tam Spiętym z kacem na tle krakowskiego rynku.
No ale każdy ma taką kulturę popularną, na jakie zasługuje