przez CZŁOWIEK - ŁOŚ » czerwca 22 2011 - 09:37:46
Bardzo fajny jest to wywiad do pewnego momentu.
To znaczy do tego, w którym przestaje to być rozmowa informacyjna, a zaczyna się robić promocyjna, przy czym Spięty próbuje z tego jakoś wybrnąć.
To taka uwaga ogólna, a w szczegółowym sensie:
mierzi mnie, jak dziennikarz po raz trzeci czy czwarty w wywiadzie używa zwrotu: "pamiętasz, jak mi kiedyś powiedziałeś w prywatnej rozmowie..."
Sprawa jest dla mnie prosta: jak się po prostu prowadzi rozmowę z muzykiem o muzyce i okolicach, to przedstawianie tego na zasadzie: "prywatna rozmowa" (najpewniej przy wódeczce jeszcze) z podtekstem "mnie tu się zwierzasz z takich rzeczy, a innym dziennikarzom nie" trąci lekkim komizmem.
Dziennikarz, który umie od swojego rozmówcy wyciągnąć rzeczy, których ten nie powiedział dotąd nikomu innemu, nie robi nic złego. Taki jest sens tej pracy. Natomiast dziennikarz, który sam roztacza wokół tego aurę niedostępności, robi rzecz śmiesznawą. Bo naprawdę prywatnych rozmów po prostu się po prostu nie przywołuje.
- A to kto?
- Pewnie król.
- Czemu krol?
- Bo nie jest obesrany.