Ja do płyty miałam dwa podejścia... Za pierwszym razem w ogóle nie wiedziałam czego się spodziewać i zostałam przytłoczona dźwiękiem, po trzech kawałkach wyjęłam szybko płytę i myślałam, że więcej do niej nie wrócę. Ciężkie, mroczne, obezwładniające! No płyta której nie należy słuchać mając pod ręką ostre narzędzia
ale ostatnio zainspirowana imprezą u Mró na której słuchaliśmy trochę Himillsbacha, postanowiłam jeszcze z nią powalczyć. No efekt był taki, że złapałam mega doła siedziałam sama w domu i bałam sie każdego zgrzytu, stuku, skrzypnięcia, ale jestem z siebie dumna! Dotrwałam do końca, nawet się wkręciłam, niezłą wizualizację można przy tym robić, wychodzą z człowieka najmroczniejsze myśli i obawy! Co prawda nie sądzę, że wrócę do tej płyty w najbliższych tygodniach, miesiącach, latach
Choć jestem ciekawa efektu pracy Denata nad "Kutscherą", więc to pewnie nie koniec mojej przygody z ambientem
w tym szaleństwie jest metoda...