dziwny był to koncert... wszyscy grzecznie siedzą w krzesełkach, na scenie Village Kollektiv, następnie Orkiestra św. Mikołaja i nadal wszyscy siedzą, pan przede mną robi wymowne "ciiii!!" jak tylko coś szepnę do sąsiada (tak, mówienie szeptem było wskazane), albo nieśmiało tupnę nóżką
w końcu na scenie pojawia się Żywiołak i co? i nadal ludzie siedzą w krzesełkach!
na szczęście poderwani jakąś demoniczną mocą w połowie koncertu zrywają się i walą pod scenę, tam dziki szał, odwracam głowę, a te 3/4 osób na sali nadal siedzi... na pogo miejsca nie było, ale zespół ewidentnie odetchnął z ulgą, zobaczywszy ludzi walących w rytm o scenę i zaczął się koncert na jaki liczyłam! Pierwszy raz byłam na Żywiołaku i zaskoczyła mnie bardzo fajna interakcja między zespołem a publiką (jak już raczyła podnieść dupska z foteli). Jestem jak najbardziej na Tak, ale nigdy więcej krzesełek!!
ha! i w nagrodę za podrygi pod sceną płytkę dostałam
w tym szaleństwie jest metoda...