Kiedy po raz pierwszy zainteresowaliście sie Lao Che?

[efiut]

Początkowo nie znałem zbyt Lao Che. Coś tam jakieś fragmentaryczne rzeczy.
No więc pierwszy prawdziwy kontakt z Lao Che miałem na koncercie.
Lao Che grało przed Buldogiem w Tychach, i choć nie słuchałem wtedy zbyt, to mnie zaciekawiło, bo nawet mi się podobało jak grają. No ale na żywo mimo wszystko zaszufladkowałem ich jako 'kolejny polski zespół rockowy".
I pierw ściągnąłem płytki dwe ostatnie. Początkowo ich nie rozumiałem zbyt tekstów, "Powstanie" wydawało mi się jakąś propagandą patriotyczną. No ale potem
zrozumiałem, i mnie oczarowała.
po czym je kupiłem.
Gospel bardzo się spodobał, a bootleg z Woodstocka 08 to w ogóle za mistrzostwo uznałem.

[Siekier(A)]

Rok 2007 koniec wakacji chłodne lecz słoneczne popołudnie.
Warszawa, Mokotów blok w którym na piątym (albo szóstym) piętrze mieszka siostra.

No i siostra mówi, że ma fajną płytkę ostatnio kupiła i mówi, że nam (mi i bratu) się spodoba.
Pierwsze wrażenie - dziwne, inne, nowe, świeże.
Pożyczyliśmy i się rozpędziło, potem wizyta w Muzeum PW i pasja gotowa
Potem ucichło, aż tu nagle... w radiu słyszę "Opowieść Zimowa" Armii!
Pani w radiu mówi że to tylko wstęp dla dzisiejszego gościa który nagrał nową płytkę, a jest nim zespół... LAO CHE!
Kilka kawałków z Gospela i odnowienie znajomości z Lao, tym razem na dobre.
Potem doszło stopniowe połykanie Guseł zaczynając od Komtura itd...
A i klucznik to średniowieczna pieśń biesiadna dopasowana do dzisiejszej "biesiadnej" muzyki

Dziękuję

[Anya]

Po raz pierwszy usłyszałam o Lao Che przy okazji wydania "Powstania Warszawskiego", ale nie pofatygowałam się żeby przesłuchać. Dopiero rok temu, gdy kilkoro z moich znajomych wspomniało coś o nowej płycie, posłuchałam najpierw "Gospela", a potem reszty albumów. Im więcej słuchałam, tym bardziej mi się podobało, a po pierwszym koncercie uznałam, że w dodatku są świetni na żywo

[Klon]

Gdzieś kiedyś przypadkiem na koncercie uslyszałem Gusła... poszedłem raczej w ramach eksperymetnu bo nic nie wiedziałem na temat zespołu. Pamiętam, że klimat byl niesamowity.... Potem jakoś przepadlo LaoChe wraz z innymi moimi odkryciami tamtego czasu... Jak wydali Powstanie, to sobie przypomnialem, że gdzieś już coś kiedyś ktoś...
no i pogrzebałem i mam.
Nie ukrywam, że gusla musiałem ściagnąć z sieci, bo wtedy ciężko było to dostać. No i powstanie mieliłem w kółko.... potem gusła w kółko... potem kolejne koncerty.. i tak jakoś do dzisiaj.

[Fiolet]

Mój pierwszy raz był w Sopocie i Mandarynce. Było strasznie ciasno i duszno. Ale za to jaki klimat Zagrali tak, że z marszu się zakochałam w zespole.

[Allright]

Mi tą płytę pożyczył mój nauczyciel z Histroii jeszcze w gimnazjum był to 2006 rok bodajże. Od razu ,,weszła" mi Godzina W. I później cała przygoda. Kupiłem Gusłę, Gospel. Dotarłem również do Koli. I tak to trwa do tej pory

[jazzman]

Na liście przebojów trójki było Hydropiekłowstapienie. Dalej nie trzeba pisać....

[monaa13]

To wszystko przez a raczej dzięki mojemu bratu:) Przyniósł pewnego dnia płytę Lao a że dzieliłam z nim pokój to słuchałam w kółko i za to mu baardzo dziękuję

[LukasK]

Na liście przebojów trójki było Hydropiekłowstapienie. Dalej nie trzeba pisać....

Mam(y) to samo uzależnienie

zdravim

[Machno]

Na początku było Koli z niezapomnianą Kukurydzą, jakoś potem pojawiły się kolejne płyty, już jako Lao Che, koncertowo było późno, bo chyba w zesżłym roku zaliczyłem pierwszy koncert, zdaje się z Dąbrowie Górniczej, lało jak z cebra i potem to się stało stałym elementem koncertów plenerowych, tegoroczne Muchowiec oraz Juwenalia też były zpod znaku deszczu, o Juwenaliach już nie wspomnę, moje opinacze do tej pory wyzierają spod błota