AnnaMaria napisał(a):
Uwagę o fizykach atomowych umieściłam jako ciekawostkę, bo niedawno byłam pod wrażeniem popularnonaukowej książki "Krótka historia prawie wszystkiego". I był tam fragment o niby tej pierwotnej zupie, w którą w latach 60 wierzono. Czyli miesza się materia nieożywiona, miesza przez miliony lat, miesza, związki się kotłują i bach! Jest pierwsza, prymitywna żywa komórka. Tylko prawdopodobieństwo powstania takiej żywej komórki (wg. tej książki) jest takie, jakbyśmy do starej szopy nawsadzali pełno gratów z całej wsi, trochę tą szopą pokołysali, i oppa! Otworzyli drzwi, bo się spodziewali gotowego do lotu jumbo jeta. Takie jest prawodopodobieństwo powstania czegoś żywego z materiii nieożywionej.
No widzisz, a dla mnie z kolei to też nie tak, a przynajmniej nie do końca. Gdyby z tej "pierwotnej zupy" miała powstać szarlotka, w sumie też materia organiczna, to i owszem, porównanie jak najbardziej trafne. Ale tu ma powstać pierwsza komórka, a może nawet nie komórka, tylko coś jeszcze prostszego. Jeśli dany proces trwa wystarczająco długo, to predzej czy później musi przynieść jakieś owoce, np. życie, nawet jeśli jest to baaardzo mało prawdopodobne. A potem to już rusza lawinowo. To po pierwsze. Po drugie: w takich samych warunkach inaczej będą sie zachowały obiekty w skali mikro i nano, a inaczej w skali makro. Prawa fizyki na nizszym poziomie mogą funkcjonować trochę inaczej niż na poziomie wyżej. Ilość energii zdolna doprowadzić do określonej reakcji chemicznej może nie wystarczyć do obróbki metali, z których ma powstać samolot
Po trzecie: nadal nie wiemy, w jaki sposób na prawde powstało życie, teorii jest od groma, niektórzy twierdzą nawet, że może nadal powstaje gdzieś w głębinach oceanicznych, przy rowach tektonicznych, tylko jest od razu konsumowane przez życie już istniejace. Miarą naszej niewiedzy jest choćby to, że sami sztucznego życia jeszcze nie stwożyliśmy. Po czwarte (tak bardziej filozoficznie): w sumie to my nie wiemy, czym życie jest. Możemy podać właściwości organizmów żywych, ale okazuje się, że kryteria te może spełniać np. samochód albo świeczka. Jeśli kogoś to nie przekonuje, to niech mi odpowie: wirusy to już/jeszcze życie, czy nie? Bo opinie w światku naukowym są podzielone.
Innym z "argumentów" z tej kategori, często podawanym jest fakt, że gdyby w naszym Wszechświecie jakaś stała fizyczna była o ułamek mniejsza czy większa, to albo nie mógłby istnieć w ogóle, albo istniałby w formie, która wykluczałaby wszelkie życie, a przynajmniej w takiej postaci, jaką znamy i jako tako rozumiemy. Tymczasem wcale nie jest powiedziane, że takie wszechświaty "gdzieś" nie istnieją, a my żyjemy akurat w tym, gdzie życie możliwym jest. Rzecz chyba totalnie niesprawdzalna. Ale jakże fascynująca
Jako wierzący, jakoś tam wierzę w akt kreacji świata przez Boga, ale skoro ustanowił prawa, które On sam uznał "za dobre", to wątpię, by posłużył się jakimś "hokus-pokus", łamiąc nadane przez siebie reguły fizyczne, chemiczne i wszystkie inne.
Pozdrawiam