Obraz Boga w "Hydropiekłowstąpieniu"

Forum dyskusyjne o płycie Gospel.

Moderator: praczas-opensources

Postprzez AnnaMaria » kwietnia 10 2008 - 09:32:01

eo napisał(a):
Hmm. Czy zatem podłóg Ciebie to kwestia świadomego wyboru?


Nie łap za słówka :wink: Nati już mnie wcześniej upomniała i w odpowiedzi na Jej post masz, że nie.


eo napisał(a):Można być agnostykiem i zarówno teistą lub ateistą


A skąd-eś Ty to wytrzasnął? Raczej ani tym, ani tym. Agnostycyzm to czyste "wiem, że nic nie wiem". W tym czasie żyłam bez drogowskazów moralnych, w oderwaniu od jakiejkolwiek religii. Ufałam tylko sobie, ale to się nie sprawdziło.

eo napisał(a):To może Trygław bądź Swarożyc, przecież to bardziej "nasze" niż te wszystkie żydowskie historie


E, tam. Jaki Trygław? Nie znam. Dlatego zostanę przy tym, co znam najlepiej, co we mnie wpajano. W ten sposób najłatwiej ewoluować i się rozwijać duchowo. Moim zdaniem można urodzić się Masajem, odrzucić misjonarzy i - że tak powiem - "pójść do nieba". Bóg zna serca, motywy, okoliczności. Już on to wszystko swoim sposobem waży i nie moja w tym główka.
AnnaMaria
 
Posty: 299
Dołączył(a): marca 27 2008 - 14:37:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez eo » kwietnia 10 2008 - 10:22:53

AnnaMaria napisał(a):A skąd-eś Ty to wytrzasnął? Raczej ani tym, ani tym. Agnostycyzm to czyste "wiem, że nic nie wiem". W tym czasie żyłam bez drogowskazów moralnych, w oderwaniu od jakiejkolwiek religii. Ufałam tylko sobie, ale to się nie sprawdziło.

E, tam. Jaki Trygław? Nie znam. Dlatego zostanę przy tym, co znam najlepiej, co we mnie wpajano. W ten sposób najłatwiej ewoluować i się rozwijać duchowo. Moim zdaniem można urodzić się Masajem, odrzucić misjonarzy i - że tak powiem - "pójść do nieba". Bóg zna serca, motywy, okoliczności. Już on to wszystko swoim sposobem waży i nie moja w tym główka.

Agnostycyzm odnosi się do poznania, unika odpowiedzi na pytanie o istnienie bytu wyższego, gdyż stwierdza że po prostu poznać się go nie da, nieważne czy on istnieje czy też nie istnieje, brak jest możliwości udowodnienia jego istnienia jak też i nie istnienia.
Więc moim skromnym zdaniem istnieje możliwość łączenia owych światopoglądów gdyż się wzajemnie nie wykluczają. Nie wiem może i błądzę ale moim zdaniem pogląd teisty agnostyka jest możliwy ;)

No nie wiem, może i tak może i nie. Niech sobie każdy szuka po swojemu swojej drogi. Czy uklepaną autostradą, czy krętą stromą ścieżką, nie ważne. Nie ważne czy Jezus czy Budda czy Mahomet czy Jah czy Latający Potwór Spagetti czy co tam sobie kto wymyśli. Ważny jest cel, a może droga, a może to droga jest celem.
Sam nie wiem, ale mam nadzieję że większa radość w niebie z jednego grzesznika niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych ;)
eo
 
Posty: 143
Dołączył(a): czerwca 9 2005 - 15:31:58

Postprzez AnnaMaria » kwietnia 10 2008 - 10:39:48

eo napisał(a):Sam nie wiem, ale mam nadzieję że większa radość w niebie z jednego grzesznika niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych ;)


Lejesz miód na moje serce. To jak ja się tam dostanę to dopiero będzie impreza :wink:
AnnaMaria
 
Posty: 299
Dołączył(a): marca 27 2008 - 14:37:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez eo » kwietnia 10 2008 - 10:43:54

AnnaMaria napisał(a):
eo napisał(a):Sam nie wiem, ale mam nadzieję że większa radość w niebie z jednego grzesznika niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych ;)


Lejesz miód na moje serce. To jak ja się tam dostanę to dopiero będzie impreza :wink:


To nie ja to podobno Dżizes ;)
eo
 
Posty: 143
Dołączył(a): czerwca 9 2005 - 15:31:58

Postprzez dziki człowiek z lasu » kwietnia 14 2008 - 14:10:38

Chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować AnnieMarii za komplement :D . Aż mnie zamurowało :shock: :oops:

Żeby nie przedlużać, gdyż dyskusja nam już nieźle zboczyła z tematu głównego, a na dodatek filozofię traktuję raczej hobbistycznie, i nie pamiętam tych wszystkich terminów, jakie kiedyś miałem na zajęciach, zajmę się postem zwróconym bezpośrednio do mnie. Jednak chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom dyskusji. Już dawno z nikim nie rozmawiałem na podobne tematy. Było miło :D

Mrówek napisał:


dziki człowiek z lasu napisał:

Muszę to chyba jeszcze przemyśleć, ale wychodzi na to, że ... TAK. My wierzymy, że nie ma krasnoludków czy Latającego Potwora Spaghetti (zróbmy skrót: LPS), tyle że nazywamy to wiedzą, lub ją z nią mylimy.


Konsekwencją takiego stanowiska jest to, że w takim razie w ogóle nie ma czegoś tak jak wiedza, jest tylko wiara. Nie mówię, że to bez sensu (choć to raczej pesymistyczna wizja dorobku naukowego ludzkości ;>), ale w takim razie mówienie, że ateiści to także "wierzący" (wierzący w nieistnienie) jest raczej pozbawione głębszej treści, bo przecież w takim znaczeniu "wierzący" są też ci, którzy uznają teorię ewolucji, uznają, że woda wrze w temperaturze stu stopni, uznają, że każdy wielomian ma pierwiastek zespolony etc. A nawet agnostycy są "wierzący" bo "wierzą" w prawo wyłączonego środka (tzn. że z dwóch przeciwnych zdań dokładnie jedno jest prawdziwe).

Ale pomijając już te zbyt szczegółowe dywagacje: nie zgadzam się z tym, że jedyną intelektualnie uczciwą postawą jest agnostycyzm (a do tego sprowadza się stwierdzenie, że wszyscy pozostali wierzą w coś, czyli nie kierują się czystym rozumem). Bo moim zdaniem nie jest intelektualnie nieuczciwe ani stwierdzenie, że Bóg, krasnoludki i Latający Potwór Spaghetti nie istnieją, ani też stwierdzenie, że poza rozumem oraz światem materialnym jest jeszcze coś więcej, znaczy się istnieją jakieś idee (bo na moje Bóg to idea).



Jak nam pięknie połączyła się teoria poznania, z rozważaniami natury teologicznej. Ja chyba jednak pozostanę przy koncepcji wiary, czy też wiedzy opartej na wierze. Nie będę tu cytował filozofów, których już nie pamiętam, a którzy sprowadzali cały świat tylko do złudzenia, złudzenia, w które wierzymy, którym się oszukujemy, ale wyjdę z tej samej przesłanki. Naszą wiedzę w dużej częsci opieramy na zmysłach. Wierzymy, że nas nie oszukują, że wiernie, albo chociaż w sposób zbliżony do rzeczywistych przekazują naszemu umysłowi napływające dane. I tu rodzi się pierwsza przeszkoda, bo czy otrzymujemy wszystkie informacje? (vide ultrafiolet i podczerwień) A jeśli zmysły działają wadliwie? (daltonizm, krótkowzroczność) I czy otrzymane dane właściwie interpretujemy? (geo- czy heliocentryzm?, a współcześnie: idzie ocieplenie, czy oziębienie klimatu? a może nic z tych rzeczy?).

A jeśli prowadzi się jakieś skomplikowane badania, to dochodzą błędy pomiaru. Sprzęt też w koncu jest niedoskonały. Przeprowadza sie eksperyment przynajmniej kilkakrotnie, i otrzymane wyniki różnią się, czasem znacznie, a czasem nieznacznie. Liczy się średnią, ale uwzglednia się także błędy. Formułuje się dwie sprzeczne hipotezy, testuje na podstawie jakichś wzorów statystycznych, po czym przyjmuje się jedną z nich. Przy czym to nie działa w systemie zero-jedynkowym, hipoteza odrzucona jako fałszywa zawsze ma jakieś promile procenta prawdopodobieństwa, że jednak jest prawdziwą. Dotyczy to także hipotezy o istnieniu dziewięciogłowych latających żyraf :wink:

Zdaje się, że w matematyce są pojęcia nie majace definicji, które przyjmuje się ot tak, bo są. Czy to nie ociera się niebezpiecznie o wiarę?

Czy wiedza to rozumienie? Teoria względności, Wielki Wybuch, dodatkowe wymiary, globalne ocieplenie - jeśli nawet zwykły człowiek przyjmie ich istnienie za fakt, tak jak fakt istnienia telewizora, wykuje sie definicji, ale nie zrozumie ich istoty (tak jak często nie rozumie, jak działa telewizor), to czy on o nich wie, czy wierzy? A jeśli nawet rozumie, to czy to zmienia postawione pytanie?

A tak w ogóle, to czym jest rozum, że stawiasz go na jednym poziomie z materią?

Podoba mi sie koncepcja prawdziwości dwóch przeciwstawnych zdań. Kto wie, może w pewnych warunkach jest prawdziwa?

Czy problem wiary i wiedzy nie podpada troche pod psychologię? Ciekaw jestem, co by psycholog miał do powiedzenia w tej materii.

Natomiast z czysto praktycznego punktu widzenia fajnie byłoby gdyby wierzący nie traktowali ateistów jako biedaków, którym na pewno czegoś brakuje i sami się zubażają przez swoją postawę; natomiast ateiści nie traktowali wierzących jak wariatów wierzących w coś kompletnie irracjonalnego. A mniej lub bardziej dalekie echa obu tych podejść widać tu i ówdzie także na tym forum.



Jak przystało na dzikiego człowieka z lasu, stawiam pod tą petycją krzyżyk, a nawet dwa :D Niech żyje różnorodność!
dziki człowiek z lasu
 
Posty: 53
Dołączył(a): stycznia 18 2006 - 17:45:10

Postprzez Amairgen » maja 30 2008 - 15:22:03

Bóg z tego kawałka jest cudownym połączeniem Al Capone'a z drobnym warszawskim cwaniaczkiem. Cały absurd sytuacji wychodzi na jaw w jego postaci ("zarządzam całkowite zanurzenie"). Kapryśny chłopiec zalewa wodą babki z piasku, które mu się nie udały. Udała mu się tylko jedna, chociaż... właściwie nie wiadomo, ale skoro uwierzy to "smód już się go nie ima". Warto tez żeby ktoś wiedział jak ambitny miał byc ów boski plan i że oni - ludzie go spartolili. A więc to nie Bóg (chlopiec) jest winien tylko świat, ludzie itd. Świetny utwór!
Skojarzył mi się z książką "Listy z ziemi" Marka Twaina.
Amairgen
 
Posty: 1
Dołączył(a): maja 27 2008 - 13:31:46

Postprzez Something » maja 30 2008 - 15:31:17

Amairgen napisał(a):Bóg z tego kawałka jest cudownym połączeniem Al Capone'a z drobnym warszawskim cwaniaczkiem. Cały absurd sytuacji wychodzi na jaw w jego postaci ("zarządzam całkowite zanurzenie"). Kapryśny chłopiec zalewa wodą babki z piasku, które mu się nie udały. Udała mu się tylko jedna, chociaż... właściwie nie wiadomo, ale skoro uwierzy to "smód już się go nie ima". Warto tez żeby ktoś wiedział jak ambitny miał byc ów boski plan i że oni - ludzie go spartolili. A więc to nie Bóg (chlopiec) jest winien tylko świat, ludzie itd. Świetny utwór!
Skojarzył mi się z książką "Listy z ziemi" Marka Twaina.


fajny opis
mi sie z Listami nie kojarzy, chociaz styl podobny :P
Something
 
Posty: 1435
Dołączył(a): października 10 2005 - 18:40:06
Lokalizacja: Gdańsk

Poprzednia strona

Powrót do Płyta "Gospel"

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość